Wykrywacz Artefaktów | Pora dnia: | |
Zbieraj zioła |
Zarząd Cesarstwa poszukuje aktywnych osób do pomocy przy reaktywacji. Po resztę informacji prosimy zgłaszać się na GG: 13763440
- Co ty robisz, do diabła?! Ja jej tylko pomogłam! - powiediała. Zdenerwowana uderzyła Wanwura ogonem i przewróciła. - Uważaj co robisz! - przychnęła. Spojrzała na niego zimno. Mimo tego, iż mogła już latać, nie chciała tego robić zbyt często, gdyż cały czas ją bolało. Po szybkim zamachu rozbolały ją jeszcze bardziej.
"Skoro umieramy z nudów za życia, to może podekscytujemy umysł ciekawością po śmierci?"
"Życie bywa słone jak sól... ale przecież jedząc na co dzień truciznę czy ta sól nie jest rarytasem?"
Offline
Nagle zobaczyłam mężczyznę przed smokiem, który trzymał w dłoniach topór. Al Sha Li gwałtownie odwróciła się w jego stronę i przeszyła go wzrokiem. Objęłam sobie kolana i patrzyłam co się wydarzy.
Gdy zobaczyłam, że smok przewrócił mężczyznę wstałam i powiedziałam:
- Smoku, jeżeli chcesz, mogę wyleczyć twoje skrzydło.
Al Sha Li zmierzyła mnie wzrokiem. Teraz bałam się jej, ale starałam się być odważna.
Ostatnio edytowany przez JPEG (2012-07-10 19:53:29)
Offline
-Wybacz smoczyco, wiem że raczej jednorożce i smoki nie żyją w zgodzie, myślałem, że to Twoja sprawka, że tak rży- powoli wstał, chwycił topór w dłoń i schował.
-Al Sha Li pomoże tylko elficka magia, musimy ją jakoś przetransportować do lasu elfów- powiedział z przejęciem i powagą.
Offline
- To właśnie tam ją ostrzelali - powiedziałam do mężczyzny. To tam się to stało. - powiedziałam bezradnie. Miałam dziwne przeczucie, że ten mężczyzna ma jakiś chytry zamiar, ale doszło do mnie, że nie wiedział o tym.
Offline
- Przeprosiny przyjęte. Więc ja już raczej będę wracać. - powiedziała. Wzniosła się w powietrze. Poleciała w stronę lasu.
[Przenoszę się do Jaskinii Kyraneth]
Ostatnio edytowany przez Kyraneth (2012-07-10 21:12:43)
"Skoro umieramy z nudów za życia, to może podekscytujemy umysł ciekawością po śmierci?"
"Życie bywa słone jak sól... ale przecież jedząc na co dzień truciznę czy ta sól nie jest rarytasem?"
Offline
Al Sha Li wyglądała przerażająco. Podszedłem do Seleny, gdy ta wstała. Klacz bardzo szybko się odwracała, więc tym razem i mnie przebiła wzrokiem. Jej czerwone oczy, piana z pyska...
Podszedłem za elfkę, żeby mieć wszystko na widoku, żeby móc zareagować. Dotknąłem grzbietu klaczy. Nie zareagowała.
Offline
Przyglądała się wszystkiemu z zaciekawieniem. Nie chciała się mieszać, bo nic by nie zrobiła. Gdy zobaczyła Wanwur'a poczuła złość. To jak ją zostawił z tamtym chłopcem. Nie miała słów by opisać to co czuła. Podeszła bliżej całej gromady.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
-Potrzebujemy Elfickiej magii, bez tego ani rusz- odpowiedziałem energicznie
*Te plamy się rozrosną w ciągu chwili* zakłębiło się mi w głowie, *co zrobić* Al Sha Li ,zatopiła wzrok w oczach zakrytych kapturem, dała do zrozumienia, że chce by jej pomóc, chce dać mi szanse pomocy.
-Wybacz, trzeba szybko reagować, musimy pomóc jej Elficką magią- mówiąc to starałem się, wesprzeć ją, głaskając i ocierając ją.. ale ta słabła w oczach, wydawało się że nie ma dla niej ratunku.
- tssss... Cicho, coś idzie-odwróciłem się w stronę nadchodzącego dźwięku i nic nie widziałem, dopiero po chwili zza drzew wyłonił się, Czarny jak węgiel jednorożec, nie potrafiłem wykrztusić z siebie słowa, a ten podszedł do mnie i odtrącił od biednej Al Sha Li, wierzgnął obok niej kopytami sypiąc o dziwo iskry spod kopyt, Jednorożec podszedł do mnie parchnął i odbiegł..
Offline
Podbiegłam do nich wszystkich.Jednorożec Seleny leżał cały we krwi.Usłyszałam jak tamten mężczyzna mówi o elfickiej magi. Zbliżyłam się do niego, ale gdy wskoczył ten czarny jednorożec odskoczyłam.Byłam już zdezorientowana.Dwa jednorożce, smok, trzy elfki, Gew z tyłu, mężczyzna i chłopak.Gdy czarny jednorożec zniknął podeszłam do mężczyzny od tyłu i położyłam mu dłoń na ramieniu.Nachyliłam się nad nim i szepnęłam mu do ucha:
-Ja jestem magiem.
Głupi ludzie!Zawsze uważają się za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
Weszła na drzewo przy, którym stała. Nie miała ochoty być stratowana przez nikogo. Tristan wyraźnie sprotestował, stawał dęba i uderzał przednimi kopytami o dąb. Będąc na górze miała lepszy widok na całą sytuację. Przypominało się jej dzieciństwo jak oglądała z drzewa trenującego brata. Dziwiła się temu wszystkiemu co się właśnie dzieje.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Odwróciłem się patrząc że znów pojawił się wierzchowiec spod stajni.. Wstałem, podszedłem do niego i zacząłem szeptać, koń uspokoił się jak za dotknięciem różdżki, słysząc szelest na drzewie, rzuciłem
-Witaj Konan, pozwól że pomogę Ci zejść bo to już chyba koniec ratowania Al Sha Li.. Wybacz zostawienie chłopaka, spanikowałem..- podniosłem rękę na gest pomocy zejścia z drzewa.
Offline
Jakby złość z niej wyparowała gdy uspokoił Tristana. Lecz jak to zrobił? Coś do niego szeptał. Zaczarował? Wolała nie ciągnąć tego dalej, by nie czuć znowu na niego gniewu.
- To dobrze, że przepraszasz - powiedziała gdy chwyciła jego dłoń i delikatnie zeskoczyła. Wyciągnęła dłoń do ogiera, by pogłaskałać go po szyi. Pocałowała go też między chrapami. Odwróciła się po tym do Wanwur'a - Byłam wtedy panie na ciebie zła - powiedziała zakłopotana. - Nie wiem czy słyszałeś to co krzyknęłam za tobą panie - jej twarz oblał rumieniec, skierowała swój wzrok w inną stronę.
Ostatnio edytowany przez Konan (2012-07-10 21:26:05)
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
-Nie ukrywam że, echo lasu niesie nieubłaganie każdy dźwięk, i to o smoku również usłyszałem, lecz póki co smoka spotkałem ale pożreć mnie nie chciał.- odpowiedział z uśmiechem na twarzy, zbliżył się delikatnie do wierzchowca, szepnął na ucho, koń ukląkł, podszedł do czarnowłosej elfki, ucałował dłoń.
- Tak więc, niech panienka uważa, na siebie, a to żeby się lepiej wsiadało, bo wcześniej widziałem problemy- szepnął jej do ucha, wskazując na Tristana.
Offline
- Jeśli rzucasz na niego jakieś czary panie... Wiedz, że ci tego nie wybaczę - powiedziała to gdy ten pocałował ją w dłoń. - Nie potrzebuję by Tristan zniżał się tylko dla mej wygody... Nie zasługuję na to - wypowiedziała te zdania z wyrzutem.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Al Sha Li pokiwała głową. Położyła mi łeb na ramieniu i przyciągnęła nim do siebie. Objęłam ją za szyję. Odwróciła się w kierunku Eaza i Gniewa. Chciała jak najszybciej iść już stąd do domu. Poszła obok ogierów. Razem z Tanem poszliśmy w ich kierunku. Wsiedliśmy na konie i znowu ruszyliśmy w kierunku Krainy Elfów.
Offline