Siedziałam z Luxem pod wielkim dębem i patrzyłam na mieniące się złotem pola.Mój przyjaciel przeglądał starą księgę z zaklęciami a ja wymachiwałam mieczem.
-Przestań, bo zrobisz sobie krzywdę-zażartował. W jednym momencie wyciągnęłam łuk i strzała świsnęła mu koło ucha wbijając się w drzewo.
-O mnie się nie martw. Poradzę sobie- odpowiedziałam jak zwykle bez uczuć.
-Oj, przestań być taka zimna.-powiedział- Poza tym nawet nie umiesz dobrze strzelać z łuku.
Uśmiechnęłam się.
-Gdybym cie zabiła nie miał by kto nosić moich rzeczy-powiedziałam chowając miecz do pieczęci w mojej lewej dłoni.
-Lux...-spoważniałam- To coś co było w gospodzie nie było człowiekiem.Zobaczyłam jak jedna z ofiar ma ślady po kłach w szyi.
-Chcesz powiedzieć...Że to był...był wampir?-wyjąkał.
-Na to wygląda Lux.Dlatego musimy być ostrożni...

Ostatnio edytowany przez SunakoIshikawa (2012-05-03 20:42:07)

Lux wstał i mocnej trzymał swoją laskę.Ja byłam gotowa do walki, jeśli to by było konieczne.
-Czego pan od nas chce?-zapytał Lux.
Ścisnęłam mocniej łuk w dłoni i  czekałam na to co odpowiedź mężczyzny. Moja twarz jak zwykle wyrażała chłodną obojętność, choć naprawdę bałam się.

Ostatnio edytowany przez SunakoIshikawa (2012-05-04 15:32:52)

-Zaczekaj, panie- zawołałam za nim- O nas, panie, martwić się nie musisz.
Lux złapał mnie za rękę.
-Co ty wyprawiasz?-zapytał szeptem.
-Lux, on chciał być tylko miły.Poza tym ma racje-odpowiedziałam mu tym samym tonem.
-Panie, proszę nie odchodź!-jeszcze raz zawołałam z uśmiechem-Czy kiedyś się jeszcze spotkamy?

Stałam jak kołek i patrzyłam na niego.Nie mogłam mu pozwolić by się oddalił. Ledwo dałam radę wyrwać się Luxowi.
Pobiegłam za nim.Gdy tylko go dogoniłam złapałam go za jego ciemny płaszcz.
-Panie, nie boję się. Mogę poznać chociaż wasze imię?-zapytałam.
-Sunako!Odejdź od niego!To jego poszukują za morderstwa!-zwołał Lux-Teraz pamiętam!Przed wejściem do gospody wisiał list gończy!Sunako, uciekaj!
Dłoń mi drżała, a na mojej twarzy malowało się przerażenia, lecz nie puściłam jego płaszcza.Wręcz przeciwnie-złapałam go mocniej.

Ostatnio edytowany przez SunakoIshikawa (2012-05-05 10:27:21)

Gdy się obudziłam zobaczyłam nad sobą Luxa.
-Co się stało?-wyjąkałam.Wciąż czułam ten okropny ból.
-Uderzył cie.-odpowiedział.Szybko się podniosłam i wyciągnęłam łuk.
-Gdzie on jest?-zapytałam.
-Spokojnie, już odszedł.-powiedział spokojnie. Po chwili złapał mnie mocno za ramiona.
-Oszalałaś?!Sama mówiłaś że musimy być ostrożni!A to co było?!-zaczął na mnie krzyczeć.Rozpłakałam się.Pierwszy raz Lux widział jak płacze.Przytulił mnie.
-Już dobrze, Sunako.Przepraszam.Nie chce żeby coś ci się stało...Bo jesteś dla mnie jak siostra.
Otarłam łzy i uśmiechnęłam się.
-Nie zachowywał się jak morderca.-powiedziałam.
-Nie, był nawet miły...-Lux spojrzał na zachodzące słońce-Robi się ciemno, musimy gdzieś przenocować.Nocą jest niebezpiecznie, a jeśli spotkamy jeszcze kogoś takiego jak on to może się to źle skończyć.
Po tych słowach pozbieraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy w stronę Dębowego Zagajnika.

Noc. Razem z Al Sha Li szłyśmy polną drogą oświetloną jasnym blaskiem księżyca. do jakiegoś lasu. Byleby daleko od Dębowego Zagajnika.

Al Sha Li biegła bez wetchnienia. Takiego cwału jeszcze nie widziałam. Oddalała się od nas coraz bardziej. Biegła coraz szybciej. Bałam się o nią. Ona traci z każdym foulem z około pół litra krwi.