Wykrywacz Artefaktów | Pora dnia: | |
Zbieraj zioła |
Zarząd Cesarstwa poszukuje aktywnych osób do pomocy przy reaktywacji. Po resztę informacji prosimy zgłaszać się na GG: 13763440
Zdziwiony że kobieta zwróciła się do niego.. Począł dalej z nią rozmawiać, licząc na to że będzie jego pierwszym przyjacielem..
-Co sprowadza piękną Elfkę do tego miasta ??
-Gdzie moje maniery.. Jestem Wanwur, Syn Dwóch ojców z Miasta Portowego i Pobliskich Lasów..- Uśmiechnął się ironicznie mówiąc zagadkowo..
Ostatnio edytowany przez Wanwur (2012-07-08 21:01:24)
Offline
Postanowiła zeskoczyć Tristana, nie wypadało rozmawiać siedząc na koniu. Stanęła jakieś 8 metrów przed nim. Ciągle się uśmiechała:
- Więc witaj Wanwurze. Ja jestem Konan z raczej dalekiej Krainy Ayét, młodsza siostra znakomitego łowcy, który również stamtąd pochodzi - przestała na chwilę mówić. Po co ona przypominała sobie o bracie? - Dwóch ojców? - uśmiechnęła się ironicznie
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
-Witam.. No tak dwóch ojców, ale to długa historia i zawiła jak tamte gąszcze- odpowiedział szybko, i bez zastanowienia.
-Więc co sprowadza tak piękną kobietę do tego miasta ??- zapytał z wielką ciekawością.. gładząc wąsy, jak miał to w zwyczaju gdy coś go zastanowiło..
Offline
Rumieniec pojawił się na jej twarzy. Ludzie potrafią być mili:
- Sprowadza mnie żądza podróżowania, która jak widać doprowadziła mnie do złego stanu - uśmiechnęła się lekko.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
-Właśnie widzę, a więc Konan, co się stało ??- uśmiechnął się, i zapytał z przejęciem.
-Jeśli kogoś trzeba ukrócić, mam odpowiednie argumenty- powiedział stanowczo patrząc w oczy elfki.
Offline
- Bandyci. To się bowiem stało. Na granicy ukradli mi prawie cały mój majątek jak i też konia... Choć jakimś cudem im uciekł - popatrzyła na Tristana. - Nie sądzę by dało się ich znaleźć, ale dziękuję ci panie za chęć pomocy.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
-Bandyci, Pani, Ja lasy te znam lepiej niż siebie- zasmucony stwierdził..
-Być może nawet ich znam, ponieważ złodzieje z tych lasów nigdy nie uciekali moja Pani..- powiedział i odwrócił głowę, nakładając powoli kaptur, i chwytając za miecz. *Co do licha, co to może być* pomyślał wzrokiem wodząc po chaszczach które były jakieś 20 metrów od niego, nigdy nie widział zwierząt tak blisko domostw, co go zastanowiło.
-Powoli Pani, niech pani się gdzieś schroni- powiedział szeptem i skinął dłonią w stronę Konan.
Offline
- Nie wiem panie czy ci bandyci byli z tych lasów czy sąsiedniej krainy - powiedziała cicho. Zauważyła, że spogląda w krzaki. Może faktycznie coś tam było, lecz nie musiało być groźne. ~ Skoro prosi bym się gdzieś schowała mogę chyba zrobić coś na ten kształt ~ pomyślała. Wskoczyła w biegu na Tristana i uważnie obserwowała Wanwur'a i krzaki.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Wanwur znał dobrze te tereny i wiedział że może to być za równo królik jak i niedźwiedź. Chwytając w dłoń miecz począł przesuwać się w stronę zarośli, gdy zbliżył się na około metr nie ryzykował ręki i rozpłatał zarośla swoim mieczem, okazało się że czaił się tam mały chłopiec, w podobnym wieku kiedy to właśnie on uciekł z domu.
- Ot, to nasz potwór z zarośli- uśmiechnął się szczerze, wyciągając dłoń w stronę chłopca..
Chłopiec na oko wyglądał na około 8 lat, cały poszarpany, wydawał się nie potrafić wykrztusić z siebie słowa. Nagle w oku Wanwura zakręciła się łezka i stanął jak wryty przypominając sobie to co jego spotkało.
- Droga Podróżniczko, zechcesz przygarnąć tego chłopca do najbliższej gospody, weź tego jednego dukata i kup mu coś do jedzenia- rzekł do Konan, ocierając łzy, i zaciągając jeszcze bardziej kaptur by nie widziała jego załamania i kruchej psychiki, stwarzając pozory męstwa próbował się oddalić, lecz chłopiec chwycił go za rękę i nie pozwolił odejść.
Offline
Chłopiec? W dodatku bardzo młody, jeszcze dziecko. Usłyszała nutkę smutku w głosie mężczyzny. Zeskoczyła i do nich podbiegła.
- Panie, zatrzymaj swego dukata. Nie ukradli mi wszystkiego co miałam - spojrzała prosto w oczy chłopca. Czemu ona miała go tam zabrać? Nigdy nie zajmowała się ludzkimi dziećmi - Panie, ja się nigdy ludzkimi dziećmi nie zajmowałam...
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
-Ale masz przynajmniej krztę instynktu, a co ma powiedzieć facet, wojownik, który sam nie miał dzieciństwa, poza tym Ty, Pani masz konia, więc chłopiec się nie zmęczy, a i ja wlec go nie będę musiał- odpowiedział spokojnie, aczkolwiek stanowczo, patrząc na reakcję elfki.
- Ja mógłbym co najwyżej nauczyć go, jak przetrwać w lesie z, którego ledwo wylazł, i tego jak zabijać i walczyć.- a tego raczej nie chcieli byśmy krzewić w tak młodym wieku- powiedział, znając naturę elfów, i ich niechęć do walki.
Offline
- Lecz Tristan niespokojny jest w stosunku do obcych, choć nie wiem jeśli chodzi o bezbronne dzieci - robiła się nie spokojna. - Faktycznie, może możesz go panie nauczyć tylko zabijania... - milczała przez chwilę, chciała poukładać wszystkie słowa jakie chciała wypowiedzieć by nikogo nie obrazić. W końcu rzekła - Ja jestem podróżniczką, a dzieci powinny dorastać w jednym miejscu, a nie błąkać się z elfką po świecie. Powinniśmy mu znaleźć kogoś kto znajdzie jego rodzinę czy rodzinę zastępczą. Nie mam zamiaru zajmować się dzieckiem nie mojej rasy, z ludźmi zaczęłam dopiero obcować w podróży, a nie w mej krainie gdzie żyły tylko elfy. Nie wiem panie czemu myślisz, że ja bardziej się do tego nadaję, też potrafię przeżyć w lesie, walczyć też mnie nauczono, ale jak się zajmować ludzkimi dziećmi... Nie, tego mnie nie nauczono - spojrzała na chłopca.
Ostatnio edytowany przez Konan (2012-07-08 22:45:40)
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- Ależ Konan, chodziło mi o to byś zaledwie go odprowadziła do najbliższej karczmy i kupiła mu coś do jedzenia, nic poza tym. Ja ruszam w dalszą drogę, nie mogę marnować czasu- rzekł szybko Wanwur, szukając czegoś w pośpiechu, okazało się że szukał monety.
- Masz tu mały nieznajomy, niech Ci przyniesie szczęście.- powiedział rzucając monetę w ręce dziecka i zniknął w krzakach.
Offline
- Niech cię smok zje człowieku! - krzyknęła za nim zdenerwowana. Popatrzyła smutna na chłopca. - Do której gospody powinnam cię zabrać? - powiedziała jakby do siebie. Łza popłynęła jej po policzku. ~ A jeśli ktoś go szuka? Strażnicy? Tak, zobaczą ją z nim i jeszcze pomyślą, że go porwałam! ~ pomyślała patrząc w krzaki, w których zniknął Wan. Nie miała zamiaru go nigdzie zabierać. Woli być już potępioną przez swą bogini niż zajmować się nim nawet chwilę. Postanowiła go zostawić u drzwi domu właściciela tego całego gospodarstwa. Podniosła go z ziemi i podbiegła pod drzwi domu. Postawiła go koło nich i zapukała. Szybko pobiegła do Tristana by wskoczyć na niego i pojechać jak najdalej stąd.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Niebo pokryły ciemne chmury rozszalał się wielki wiatr. Pioruny rozrywały niebo i uderzały w budynki.
Ludzie zaczęli uciekać w popłochu krzycząc
-Chować się, Chować się!!!
Wiatr jest tak silny, że niemal w chwile łamie drzewa. Wszędzie latają szczątki drzew, budynków i inne rzeczy.
Stare Cesarstwo pogrążone jest w mroku i tylko światło błyskawic je rozświetla.
Offline