Wykrywacz Artefaktów | Pora dnia: | |
Zbieraj zioła |
Zarząd Cesarstwa poszukuje aktywnych osób do pomocy przy reaktywacji. Po resztę informacji prosimy zgłaszać się na GG: 13763440
- Wyruszam za niedługo w drogę, może wyruszysz ze mną, droga długa i ciężka, ale towarzysz zawsze mile widziany - powiedziałem bez większych emocji mając ciągle zamknięte oczy, marząc o moich wielkich czynach, które bez wątpienia czekały na mnie.
Offline
- Bardzo mi miło, że zdecydowałeś się ruszyć ze mną, wydaje mi się, że za niedługo pogoda ochłodzi się i będziemy mogli spokojnie wyruszyć- powiedziałem spokojnie, po czym ułożyłem się jakby do snu, układając swój kapelusz na oczy.
Offline
- Chłód zjawił się równie niespodziewanie co mrok, był to dla mnie znak, że czas wyruszać - podniosłem się z ziemi i ruszyłem w stronę nieznanego człowieka, wbiłem katanę tuż przy nim i oparłem się na niej - Wstawaj, wstawaj- po chwili dodałem - Wyjebać Ci, kawaler ?- i ruszyłem w stronę wyjścia z Zagajnika aby skosztować dalszej części podróży.
Offline
- Ej, ej siostro, nie tak ostro - odparł człekowi. Zauważył nagłą zmianę pogody, co go strasznie zdziwiło. Podźwignął się na nogi, po czym spokojnym krokiem ruszył w stronę swojego kompana. "Co go napadło?" Pojawiło się w głowie pytanie, ale przytłumione. Nie to go teraz obchodziło, ponieważ słyszał że wielu wędrowców często świruje przez samotność.
Offline
- Jak sobie życzysz przyjacielu - z uśmiechem na twarzy odparł jednocześnie podejrzliwym wzrokiem przyglądając się swemu towarzyszowi. "Co on planuje? O co mu chodziło?" - podejrzewał go o coś co być może skrywa. " Tam gdzie jest dużo, osób tam jest także dużo pożywienia " - co te słowa mogły znaczyć? Czyżby był wilkołakiem? A może wampirem? Podczas podróży mógł przecież zarazić się także chorobą Kullów. Wiele pytań, a brak jakichkolwiek odpowiedzi, albo czegokolwiek co pomogłoby chłopakowi poznać dręczącą jego sumienie zagadkę.
Offline
Po chwili podróży, znaleźliśmy się koło gospody zwróciłem się do swojego towarzysza - Poczekaj tutaj kolego, nie chciałbym żeby coś się stało- powiedziałem z uśmiechem, po czym ściągnąłem katanę i wszedłem do środka. Było tam bardzo gwarno i głośno, postanowiłem przerwać tą sielankę. Rzuciłem się na pierwszego lepszego człowieka zadając mu cios katanę przebijając płuca, zaczęła się zabawa. Rzuciłem się na wszystkich obecnych w karczmie.
Offline
Dares oparł się o zewnętrzną obudowę karczmy. Do jego uszu dolatywały wszelakiego rodzaju krzyki i wrzaski. "Widocznie Syor zdążył już kogoś nieźle wkurzyć" - roześmiał się chłopak. Nie przypuszczał, że wewnątrz może dziać się cokolwiek tak okropnego, jak realnie się działo.
Offline
Obywatel
Był chyba środek dnia, nie wiem dokładnie. Dębowy Zagajnik wydawał się osamotniony, taki.. pusty. Usiadłem w cieniu jednego z największych dębów w tej okolicy. Nie byłem sam, mojemu kroku towarzyszył wilk, mój dobry znajomy, Bary. Nadstawił uszu i zaczął łazić w kółko. Pogłaskałem go po łbie, po czym powiedziałem spokojnym tonem: - Spokojnie, Bary, nikogo nie ma. Jesteśmy sami na tym bezludziu. - Bary szczeknął raz jeszcze, po czym sam spoczął przy moim boku. Wydawał mi się jeszcze dziwnie nie spokojny. Westchnąłem. " A może się mylę? Miejsce wygląda na opustoszałe, fakt, no ale... "
Offline
Śpiew słowika wydawał się być niezbitym dowodem na to, że jesteście sami w tym lesie. W końcu kto inny mógłby się tutaj znajdować? Tylko utalentowane w kwestii muzycznej ptaki.
Niepokój jednak istniał. A może to nie prawda. A może ktoś jeszcze się tutaj znajduje? Może was obserwuje z ukrycia?
Offline